Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Recenzja. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 czerwca 2020

READMEOUT: "Ciemna strona Sary" Recenzja

READMEOUT: "Ciemna strona Sary" Recenzja




Cześć wszystkim! 

Dawno nie było żadnej recenzji książkowej, więc czas w końcu nadrobić zaległości i podzielić się z Wami tym, co mi się podobało oraz tym, co zupełnie nie przypadło mi do gustu. W ostatnim czasie królowały u mnie oczywiście niezmiennie kryminały, ale również beletrystyka. I właśnie takich recenzji możecie się tutaj spodziewać w nadchodzących postach. A dziś, bez dalszego przeciągania, zaczynamy! :)


"Ciemna strona Sary" to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Braun, choć w swojej biblioteczce posiadam jeszcze jedną książkę tej autorki. I mogę Wam powiedzieć, że z przyjemnością sięgnę po kolejną pozycję autorstwa Braun. "Ciemna strona Sary" tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w dwa dni! I naprawdę byłam zła na siebie, gdy musiałam się od niej oderwać żeby się trochę przespać! A to nie zdarzyło mi się od dawna. :)

Akcja książki "Ciemna strona Sary" 

"W dworku pod Krakowem zostaje zamordowana narzeczona zamożnego prawnika. Podejrzanym jest ogrodnik o kryminalnej przeszłości. Kiedy o pomoc w rozwikłaniu sprawy zostaje poproszony prywatny detektyw Mirek Filer, na jaw wychodzą kolejne tajemnice."

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - poruszany jest wątek zagadkowego morderstwa oraz prywatnych losów detektywa Milera. Jak się można spodziewać, wątki te w pewnym momencie przeplatają się i tworzą jedną, spójną całość. Choć jest ona naprawdę zaskakująca! Przy tej lekturze należy pamiętać, że jest to przede wszystkim powieść obyczajowo-kryminalna (czyli połączenie moich dwóch, obecnie ulubionych, gatunków!). Nie zabraknie więc również wątków miłosnych, romantycznych wzniesień i bolesnych upadków. W tej książce znajdziecie naprawdę wszystko! 

Opinia

Zawsze przy polskich kryminałach mam pewne obawy, że jednak będzie mi brakowało w nich tego "czegoś". Przywykłam już do poziomu Stephena Kinga, Lisy Gardner i Agathy Christie, więc poprzeczkę zawsze ustawiam wysoko. Pani Braun udało się jednak sprostać moim wymaganiom i bardzo przyjemnie mnie zaskoczyć. Książka napisana jest bardzo przystępnym językiem, który przyjemnie się czyta, a ilość dialogów dodatkowo napędza jej tempo. Możecie przygotować się na liczne zwroty akcji i zaskakujące zakończenie. Nie mogę również pominąć listy postaci, która jest doskonałym rozwiązaniem przy książkach, w których występują liczne postacie. 


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prozami.
Książkę możecie kupić tutaj

poniedziałek, 16 grudnia 2019

READMEOUT: "Rodzina" Louise Jensen

READMEOUT: "Rodzina" Louise Jensen





Autorka: Louise Jensen
Tytuł: Rodzina
Tytuł oryginalny: The Family
Wydawnictwo: Burda Książki
Tłumaczenie: Ewa Kleszcz
Liczba stron: 432

Cześć wszystkim!

Po dłuższej przerwie w końcu wracam do Was z recenzją książki! Trochę się ich już nazbierało, a przygotowałam całą listę postów, które chciałabym jeszcze wrzucić. Przygotujcie się na mały spam, póki jeszcze mi się chce! :D

"Po tragicznej śmierci męża cały świat Laury legł w gruzach. I to dosłownie. Rodzina Gavana nie chce jej znać. Długi rosną w oszałamiającym tempie. Firma ubezpieczeniowa odmawia wypłaty odszkodowania, a właściciel domu, który wynajmują, grozi eksmisją. A jakby tego było mało, jej nastoletnia córka Tilly oddala się od niej... Tilly też nie brakuje problemów. Przez całą tę sprawę z ojcem staje się w swojej klasie wyrzutkiem. Katie - jej naczelna prześladowczyni - odbija jej chłopaka. Odwraca się od niej nawet ukochana kuzynka Rhiannon. Gdy swoją pomoc oferuje im Alex - właściciel biofarmy za miastem i charyzmatyczny przywódca tamtejszej wspólnoty - Laura jest w siódmym niebie. Nie może jej nie przyjąć. Zresztą trudno odmówić, gdy wszyscy mieszkańcy farmy otaczają je takim wsparciem i troską. Z dnia na dzień stają się im coraz bliżsi, zupełnie jak rodzina. Laura i Tilly jeszcze nie wiedzą, że na tej farmie nie można ufać nikomu. I że ich piekło dopiero się rozpoczyna..."

Historia w książce przedstawiona została z perspektywy dwóch osób - matki i córki, które na nowo próbują ułożyć swoje życie po śmierci jednej z najbliższych osób. Osoby, które czytały np. "Dziewczynę z pociągu" będą wiedziały o jakim zabiegu twórczym mowa. 

"Rodzina" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Jensen, choć przyznaję, że styl autorki jest bardzo przyjemny i lekki. Dobrze operuje słowem i umiejętnie dozuje tajemnice, które pojawiają się na drodze głównych bohaterek. Choć niektóre rozdziały wydały mi się zbędne (przedstawienie tej samej sytuacji z punktu widzenia matki i ponownie córki), to książkę czytało mi się bardzo dobrze!

Klimat opowieści bardzo wciąga, a autorce udaje się zaskoczyć swojego odbiorcę z każdą kolejną stroną! Ten psychologiczny thriller to idealna propozycja dla osób, które lubią zagłębiać się w tajniki ludzkich zachowań. Choć historię można było dużo bardziej rozwinąć i bardziej skupić się na elementach grozy niż na rodzinnej dramie, to jest to całkiem przyjemna lektura.

Za egzemplarz dziękuję Burda Media.

Książkę możecie zakupić tutaj.

piątek, 13 grudnia 2019

ReadMeOut: "Nieznajoma" Alison Dickson | Recenzja

ReadMeOut: "Nieznajoma" Alison Dickson | Recenzja

Cześć wszystkim! 

Dziś sprawdzimy, czy "Nieznajoma" Allison Dickson to propozycja warta naszego czasu. Zaczynamy! :)


"Phoebe Miller nie jest pewna, kiedy pierwszy raz zobaczyła ten stary gruchot zaparkowany przed jej domem. Ale wie, że pojawia się regularnie. I że to nic dobrego. Kim jest tajemniczy kierowca i co go tak interesuje w przygnębionej, nudnej pani domu, która topi smutki w kolejnych butelkach wina i pudełkach lodów? No cóż, Phoebe wkrótce się dowie. I gorzko tego pożałuje.
Gdy do domu po sąsiedzku wprowadzają się Napierowie, życie pani Miller znowu staje się ekscytujące. Violet Napier wydaje się idealną kandydatką na przyjaciółkę od serca, a jej przystojny syn Jake, który lada moment rozpocznie studia, wart jest grzechu. W końcu kto powiedział, że pani domu nie może się zabawić? Phoebe traci czujność. A to poważny błąd. Nigdy nie powinna spuszczać z oczu tajemniczego kierowcy."

Thriller to zdecydowanie jeden z moich ulubionych gatunków, zarówno jeśli chodzi o książki, jak i kinematografię. Zawsze z przyjemnością podejmuję się jego lektury, chociaż muszę przyznać, że w tym przypadku, miałam pewne obawy.

Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce, ale to właśnie okładka zachęciła mnie do sprawdzenia tej pozycji.  Niestety rewers zaskoczył mnie negatywnie, ponieważ po specyficznych  patronatach spodziewałam się kolejnej lekkiej lektury dla nastolatek. A jak było w rzeczywistości?

Dickson serwuje nam cała serię tajemnic, które umieszczone są w dwóch częściach jej książki. Morderstwa, wyłudzenia, szantaże czy związek dorosłej kobiety z nastoletnim chłopakiem to tylko kilka elementów tytułowej "Nieznajomej". A jak w tym wszystkim odnajduje się autorka? 

"Przepraszam, mam ciężki dzień. A może miesiac, Albo i rok. Zreszta kogo próbuję oszukać. Całe pieprzone życie."

Choć z pozoru historia wydawać by się mogła prosta, być może nawet infantylna, to wcale taka nie jest. Dickson w swojej opowieści mocno skupia się na szczegółach, na które przeciętny czytelnik zazwyczaj nie zwraca uwagi. A jednak powinien, ponieważ autorka co jakiś czas daje nam małe wskazówki co do tego, co tak naprawdę mogło się tam wydarzyć. Nie zwalnia nas to jednak z obowiązku bycia czujnym, ponieważ ilość zwrotów akcji w "Nieznajomej" jest naprawdę zaskakująca. Pozytywnie zaskakująca. 

Są w książce również elementy, które oczywiście dałoby się pominąć. Choć tak jak rozumiem próbę podkreślenia rozpadu małżeństwa głównej bohaterki, to absolutnie nie przemawia do mnie wprowadzenie erotycznej sceny do "Nieznajomej". Well. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kolejna propozycja Dickson nie przerodzi się w erotyk z (jedynie) elementami thrillera. 

Podsumowując, książkę czyta się bardzo przyjemnie, historia jest dobrze dopracowana i naprawdę wciąga. Jeśli szukacie propozycji na prezent świąteczny, to z czystym sercem mogę polecić Wam "Nieznajomą". :) Nawet okładka wpisuje się w wigilijny theme!

Za egzemplarz dziękuję Burda Media.
Ksiażkę możecie zakupić tutaj

niedziela, 26 maja 2019

BEAUTY: Nuxe Rêve de Miel

BEAUTY: Nuxe Rêve de Miel

Cześć wszystkim!

Dawno nie było postu z kategorii beauty, więc dziś skupię się na moim najnowszym nabytku firmy Nuxe. Zapraszam!


Marka Nuxe rozwijała się stopniowo już od początku lat 50. Jej produkty nie posiadają w składzie parabenów, a nazwa NUXE to połączenie słów "Nature" oraz "Luxury". 

Krem do rąk z serii Rêve de Miel posiada dosyć tłustą konsystencję i lekki, kremowy zapach. Dostępny jest w aptekach oraz niektórych sklepach sieciowych np. Notino. Jego cena oscyluje między 20-40zł. Nie jest to najniższa cena jeśli chodzi o kremy do rąk (przykładowo krem z Ziaji to koszt ok. 4 złotych), ale jest on bardzo wydajny i efektywny. W jego skład wchodzi miód, witamina E oraz olejki. 


Właściwości:

  • nawilża i odżywia skórę
  • tłumi objawy starzenia się skóry
  • zapobiega wysychaniu skóry
  • chroni skórę
  • chroni przed niekorzystnymi wpływami środowiska zewnętrznego

Tubka jest nie tylko bardzo estetyczna, ale ułatwia również korzystanie z kremu. Z pewnością zmieści się nawet w najmniejszej torebce i wielokrotnie uratuje Wam życie! (Albo chociaż ręce.) 

Pomimo, że cena tego cudeńka może niektórych odstraszyć - naprawdę warto go mieć w swojej torebce. Pozostawia skórę nawilżoną i przyjemną w dotyku, dość szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. 


sobota, 25 maja 2019

READ ME OUT: Lesley Kara "Plotka" - Recenzja

READ ME OUT: Lesley Kara "Plotka" - Recenzja

Cześć wszystkim!

15. maja miała swoją premierę książka "Plotka". Opis książki zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłam podjąć się zrecenzowania dla Was tej pozycji, zwłaszcza, że jest to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami! Zapraszam do lektury. :)


Opis: 
"Przeprowadzka z Londynu do nadmorskiego Flinstead miała być dla Joanny i jej synka Alfiego nowym początkiem. Pewnego dnia rozmawiając z innymi matkami, Jo dowiaduje się, że w ich sennym miasteczku podobno mieszka pod nowym nazwiskiem słynna morderczyni, która jako nieletnia wbiła małemu chłopcu nóż kuchenny prosto w serce.

Początkowo kobieta bagatelizuje tę plotkę, jednak szokująca wiadomość nie daje jej spokoju do tego stopnia, że powtarza ją dalej. Plotka zaczyna żyć własnym życiem i rozprzestrzeniać się jak pożar.
Kiedy Joanna wchodzi do Twittera i odczytuje: „plotki potrafią zabijać”, a kilka dni później na szkolnej tablicy ogłoszeń widzi przerobione zdjęcie klasowe, na którym w piersi Alfiego tkwi zakrwawiony nóż, zaczyna baczniej przyglądać się mieszkańcom Flinstead.

Czy jej synek jest w niebezpieczeństwie? Kim jest ukrywająca się dzieciobójczyni?
Historia opisana w powieści jest luźno oparta na głośnej sprawie Mary Bell. W 1968 roku jako jedenastolatka Mary Bell zabiła dwóch kilkuletnich chłopców. Pierwszego udusiła, drugiego udusiła i pośmiertnie okaleczyła. Uznano ją za niepoczytalną i umieszczono w zakładzie poprawczym. W wieku dwudziestu trzech lat została wypuszczona na wolność i otrzymała nową tożsamość, by móc rozpocząć nowe życie."

"Plotka" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Jako miłośniczka thrillerów, kryminałów i książek opartych na faktach z góry miałam dość wysokie wymagania co do tej pozycji. Czy spełniła ona moje oczekiwania?

Muszę przyznać, że książkę czyta się bardzo szybko. Rozdziały składają się przeważnie z zaledwie kilku kartek i mimo, że autorka ułatwiła czytelnikowi przerwanie lektury w praktycznie dowolnym czasie - to osobiście nie korzystałam z tej opcji. 

"Plotka" napisana jest bardzo przystępnym językiem, dobrze buduje napięcie i sprawia, że nie można się od niej oderwać! W książce pojawia się narracja jednoosobowa, którą prowadzi anonimowa morderczyni. Świat przedstawiony zostaje z dwóch perspektyw, co umożliwia czytelnikowi łatwiejsze odnalezienie się w nim i lepsze poznanie postaci. 

Tożsamość poszukiwanej mieszkanki pozostaje ukryta niemal do samego końca, choć autorka po drodze wielokrotnie podsuwa nam potencjalnych dziecięcych morderców. Kiedy myślałam, że udało mi się rozszyfrować zagadkę i w końcu wiem, kto tak naprawdę jest słynną Mary Bell, autorka sprytnie zbiła mnie z tropu i pokazała, że się mylę! Zakończenie mnie pozytywnie zaskoczyło, a obrót i tempo akcji zachęcały do pochłonięcia lektury jednym tchem.

"Plotka" to książka, którą warto posiadać na półce. Jest dynamiczna, pełna zagadek i zdecydowanie umila czas. Lesley Kara bawi się czytelnikiem, podrzuca mu tropy,  które mogą okazać się błędne po to, żeby na końcu zmiażdżyć go zakończeniem. Do takich autorek chętnie się wraca, uwierzcie. Zdecydowanie polecam! 


Tytuł: Plotka
Autor: Lesley Kara
Gatunek: Thriller
Liczba stron: 368
Data premiery: 15.05.2019

wtorek, 12 marca 2019

READMEOUT: "Pacjentka" Alex Michaelides - Recenzja PRZEDPREMIEROWO

READMEOUT: "Pacjentka" Alex Michaelides - Recenzja PRZEDPREMIEROWO


"Ceniona malarka i fotografka mody Alicia Berenson wiedzie życie, jakiego każdy mógłby jej pozazdrościć. Do czasu. Pewnego wieczoru jej mąż Gabriel wraca do domu, zaś Alicia strzela mu w głowę pięć razy, zabijając go na miejscu. Od tego momentu kobieta przestaje mówić. Nikt poza nią nie wie, co wydarzyło się tamtej nocy. Ostatecznie trafia do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego Grove. Po sześciu latach w tymże ośrodku rozpoczyna pracę psychoterapeuta Theo Faber, zafascynowany postacią Alicii i jej historią. Theo robi wszystko, co w jego mocy, aby dotrzeć do pacjentki i sprawić, żeby się przed nim otworzyła, a także aby rozwikłać zagadkę śmierci Gabriela. Poznając pacjentkę, psychoterapeuta nieoczekiwanie odnajduje coraz więcej podobieństw w ich losach, począwszy od traumatycznego dzieciństwa. Dokąd zaprowadzą go te rozmowy i co się stanie, jeśli Alicia wreszcie zacznie mówić? Prawa do wydania powieści sprzedano już do ponad trzydziestu krajów!"


Cześć wszystkim!

Jutro (tj.13.03) premierę ma "Pacjentka" Alexa Michaelidesa, za sprawą której moja Instagramowa skrzynka zapełniła się prośbami o podzielenie się wrażeniami po jej przeczytaniu. Dlaczego ta pozycja wywołuje tak duże zainteresowanie i czy faktycznie warto po nią sięgać? Sprawdźcie. 

Wyobraź sobie, że jesteś terapeutą, a Twoją pacjentką okazuje się kobieta, która zamordowała swojego męża i od tamtej pory przestała mówić. Co zrobić w takiej sytuacji? Jak rozwiązać problem i wyjaśnić o co chodzi? 
Sam pomysł Michaelidesa zaciekawił mnie na tyle, że z przyjemnością sięgnęłam po egzemplarz recenzencki. Po thrillery sięgam w pierwszej kolejności i przeczytałam ich już sporo, więc poprzeczka postawiona była wysoko.

Autor książki bardzo dobrze opisał całą historię, jako odbiorca czułam jakbym ją znała z pierwszej ręki. Postacie są różnorodne, wysublimowane i w odpowiedniej liczbie, nie pojawiają się osoby zbędne, nie odczuwa się też braku jakiegoś złotego środka łączącego losy bohaterów.  Napięcie utrzymuje się od pierwszych do ostatnich stron książki, która znika w mgnieniu oka. Świat Michaelidesa jest kreacją tak udaną, że pragniemy w nim pozostać na dobre. 

Momentami brakowało mi jasnego sprecyzowania akcji (np. daty), ponieważ częste retro i futurospekcje czasami wpędzały mnie w konsternacje. Być może wynikło to z mojego zbyt zachłannego pochłaniania książki, a nie delektowania się nią (:D). 

Zakończenie książki pozostawia odbiorcę w zawieszeniu. Muszę was ostrzec - jeśli przeczytacie tę książkę, będziecie musieli przeczytać kolejną. Michaelides pozostawia po sobie pozytywny niedosyt, który chciałam jak najszybciej zapełnić.

Książka zdecydowanie ląduje na półce moich ulubionych.

Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Tytuł: Pacjentka
Autor: Alex Michaelides
Liczba stron: 402
Data premiery: 13.03.2019 



piątek, 8 lutego 2019

READ ME OUT: Bezbronne - Taylor Adams | Recenzja PRZEDPREMIEROWO | DARMOWY FRAGMENT KSIĄŻKI

READ ME OUT: Bezbronne - Taylor Adams | Recenzja PRZEDPREMIEROWO | DARMOWY FRAGMENT KSIĄŻKI


Cześć wszystkim!

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwarte miałam możliwość przedpremierowego przeczytania książki Taylora Adamsa "Bezbronne". Po dość ciężkiej sesji wskoczenie w świat thrillerów był dla mnie czystą przyjemnością, więc jeśli jesteście ciekawi jak sprawdziła się u mnie ta książka - to zapraszam do dalszej lektury. :) 


"Odludzie. Śnieżyca. Mała dziewczynka uwięziona w aucie. Znikąd pomocy. Co byś zrobiła?

Darby jechała z uniwersytetu do domu, gdy rozszalała się burza śnieżna i uwięziła ją na odludziu. Najbliższą noc dziewczyna będzie musiała spędzić na postoju przy autostradzie z czterema obcymi osobami i bez zasięgu. Gdy rozgląda się po parkingu, przypadkowo odkrywa, że w jednym z aut uwięzione jest małe dziecko... Kto z przebywających na postoju jest porywaczem? Kim jest uwięziona dziewczynka? Jak można jej pomóc?"

Opis książki nie jest niestety całkowicie precyzyjny. Fakt, dziewczynka jest uwięziona w furgonetce, ale jeszcze ciekawszym elementem jest to, że jest dodatkowo uwięziono ją w klatce dla psa! To dodaje jej oprawcy mrocznego charakteru i sprawia, że widzimy w nim psychola. A to nie koniec zaskakujących wydarzeń.


Taylor Adams sprytnie operuje historią. Zagadka goni zagadkę, historia jest bardziej pokręcona niż mogłaby się wydawać, a mroczne wydarzenia przeplatają się z czarnym humorem. Akcja książki to zaledwie jedna noc, a podczas tej nocy dzieje się naprawdę wiele. Wątki zaskakują i wciągają w dalszą lekturę, strony przerzucane zostają w bardzo szybkim tempie, a autor wciąż utrzymuje wysoki poziom. Książka nie nudzi, choć momentami opisy w stylu Kinga mogą być trudne do przebrnięcia, całość książki składa się w jedną spójną całość, a ilość akcji dziejących się podczas zaledwie kilku godzin jest naprawdę ogromna.

W książce pojawia się niestety kilka oklepanych motywów - brak zasięgu, bateria, która zaraz się rozładuje, kompletne odludzie, czy waleczna bohaterka, która pomimo wielu walk stoczonych  jednej nocy nadal jest tak silna, jakby przez całe swoje życie uprawiała sport i sztuki walki. Ale możemy mu to wybaczyć, uwierzcie. 

To moja pierwsza przygoda z tym autorem, ale z chęcią sprawdzę kolejne jego pozycje. Jeśli lubicie czytać thrillery to polecam "Bezbronne" - klimat w stylu Lisy Gardner. Zdecydowanie warto sprawdzić! :) Mam nadzieję, że na podstawie książki powstanie również film, bo jest to naprawdę ciekawa i pełna napięcia akcja.

Za przedpremierowy egzemplarz dziękuję


piątek, 25 stycznia 2019

Read me out: "Inna Kobieta" Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska | RECENZJA PRZEDPREMIEROWO!

Read me out: "Inna Kobieta" Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska | RECENZJA PRZEDPREMIEROWO!

"Ona, on, ona. Bo w życiu nic nie jest czarno-białe…Dwie kobiety. Żona i kochanka. Różni je wiele. Poglądy, charakter, styl życia. Inaczej widzą też mężczyznę, którego kochają. Po czyjej stanąć stronie? Żony, z którą on ma przeszłość i dzieci? Czy może kochanki, która daje mu to, czego dawno nie miał? Można wybaczyć? A może nie tylko on jest winny? Poznajcie dwie wersje tej samej historii, w której w końcu każdy musi zadać sobie pytanie: odejść czy zostać? Poddać się czy walczyć? Ważniejszy jest namiętny seks czy przywiązanie i bezpieczeństwo? Romans, który wciąga jak kryminał. Zwłaszcza że każdy uważa się za niewinnego…"



Cześć wszystkim!


Po małej przerwie mam dla Was coś nowego. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii to zapraszam do dalszej lektury. :)


"Inna kobieta" to historia opowiedziana z perspektywy zarówno żony, jak i kochanki. Przyznam szczerze, że pozytywne opinie i zachwyt bookstagramerów zachęciły mnie do lektury, ale, niestety, podczas mojej przygody z tą pozycją nie do końca się polubiłyśmy. Choć autorki często rzucają zabawnym żartem i opowiadają historię bardzo przystępnym językiem, brakowało mi tego "czegoś", co by mnie zaciekawiło i sprawiło, że nie mogłabym się oderwać od dalszej lektury.

- Mamo, a kiedy my będziemy mieć swój domek? 
Uśmiecham się i sadzam sobie Tosię na kolanach. 
- Jak uzbieram pieniążki. 
- Mogę dać ci swoje ze skarbonki.  
Nie do końca przekonała mnie również kreacja bohaterów - zapracowanej żony, która odmawia mężowi seksu przez co powoduje, że młode małżeństwo oddala się od siebie, a także kochanki, która wręcz przeciwnie - każdą chwilę najchętniej spędzałaby w towarzystwie ukochanego.  Autorki opisały banalną historię, która niestety niczym się nie wyróżnia. Mam wrażenie, że lektura miała pokazywać, że (UWAGA SPOILER) miłość zawsze wygra, a popełniane błędy powinno się wybaczać. Osobiście absolutnie nie zgadzam się z popieraniem dawania drugiej szansy w kwestii zdrad, dlatego zakończenie całkowicie mnie rozczarowało. Życiowe wybory typu - czy pozostać z kochanką, czy starać się o dawne życie, zostały tutaj szybko i lekko rozwiązane, a zakończenia książki domyślałam się już w jej połowie.


Książka to dla mnie pozycja raczej kierowana do osób naiwnych, nastoletnich lub ślepo wierzących w przeznaczenie. Jeśli szukacie mało wymagającej lektury, napisanej lekkim językiem przeplatanym ironią i żartami, to ta książka się nada. Jak wiadomo, nie każdy wymaga, aby lektura skłaniała go do refleksji, a jedynie była odskocznią od rzeczywistości. Nie jest to jednak lektura, która na dłużej pozostanie w mojej pamięci.


Autor: Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska
Tytuł: Inna Kobieta
Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
Liczba stron: 430
Premiera: 30.01.2019

poniedziałek, 3 września 2018

Read me out: JP Delaney "W żywe oczy" - RECENZJA PRZEDPREMIEROWO!

Read me out: JP Delaney "W żywe oczy" - RECENZJA PRZEDPREMIEROWO!


"Spotkał ją. Uwierzył jej. Nie powinien.
Nawiąż rozmowę z wyznaczonym mężczyzną. Nie bądź za szybko bezpośrednia. To on musi złożyć propozycję, a nie na odwrót. Zarejestruj całą rozmowę. Claire kłamie zawodowo. Wydaje się, że jest stworzona do roli, w którą się wcieli. Na zlecenie firmy prawniczej specjalizującej się w sprawach rozwodowych ma demaskować niewiernych mężów i dostarczać niezbite dowody ich zdrady. To ona ma dyktować reguły gry. Gdy „klientem” Claire zostaje interesujący profesor Patrick Fogler, stawka gwałtownie rośnie. W grze gęstej od mrocznego uwodzenia, manipulacji i niedopowiedzeń role zaczynają się niebezpiecznie odwracać..."






"W żywe oczy" to moja pierwsza przygoda z autorem bestelleru "Lokatorka". Pomimo, że na swojej liście czytelniczych zobowiązań od dawna widnieją już inne pozycje, postanowiłam rozpocząć jednak właśnie od tej książki. Czy było warto? Sprawdźcie!

Historia jest prosta - martwe ciało w pokoju hotelowym, podejrzany mąż i początkująca aktorka, która na przemian odgrywa rolę oprawcy i ofiary. Prosta historia okazuje się być prostą jedynie z pozoru.

Pierwszą połowę książki przeczytałam w okamgnieniu. Akcja rozkręca się już od pierwszych stron, a każde kolejne przerzucane były tak automatycznie, że straciłam poczucie czasu. Świetna kreacja bohaterów, mnóstwo zwrotów akcji, a autor manipuluje czytelnikiem tak dobrze, że nie wiem czy powinnam być pod wrażeniem jego talentu, czy jednak wściekać się, że robi mnie w przysłowiowego konia. 

Książce towarzyszy mroczny klimat, naprawdę nie da się od niej oderwać! Kiedy już myślisz, że rozwiązałeś zagadkę, Delaney sprytnie podcina ci skrzydła i pokazuje, że tylko on wie, jak dalej potoczy się historia - i z pewnością nie będzie to Twoja wersja.

Atmosfera charakterystyczna dla thrillerów podkręcona zostaje poprzez fascynację głównego bohatera twórczością Boudelaire'a, uznawanego za "poetę przeklętego". Wiersze dotyczące śmierci, sposobów mordowania innych osób oraz męki, piętnowały ciągle rosnące napięcie. Kiedy jednak okazuje się, że ten specyficzny poeta posiada całe grono swoich wielbicieli, którzy pragną urzeczywistnić jego makabryczną twórczość - już sama przestałam wierzyć, kto naprawdę skrywa w sobie psychopatyczną naturę, a kto jedynie udaje. 

Gdybym mogła pominąć jeden wątek zawarty w książce - z pewnością byłyby to próby do wystawienia sztuki Baudelaire'a na Broadway'u. Jednakże staranny i dokładny opis przeprawy przez mroczne katakumby, a także wycieczki po Paryżu śladami Boudelaire'a z pewnością to zrekompensowały.

Jeśli szukacie czegoś na nadchodzące jesienne wieczory, to jak najbardziej polecam!

Ocena: 7/10.

Premiera książki już 5.09.2018 r.
Za przedpremierowy egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwarte

środa, 2 maja 2018

Beauty: Baza Yoskine Moon Wakai

Beauty: Baza Yoskine Moon Wakai


 

Cześć wszystkim!
Dziś przychodzę do was z marką, którą sama dopiero niedawno poznałam. 
Poszukiwałam dobrej bazy pod makijaż, która nie będzie powodowała tzw. "ważenia" podkładu i faktycznie będzie utrwalała makijaż. Szukając produktu w internetowych drogeriach i czytając wiele opinii na temat różnych baz natrafiłam właśnie na markę Yoskine. Zachęcona pozytywnymi opiniami innych użytkowniczek postanowiłam przetestować ją na własnej skórze. (:D)

Produkt, który wybrałam to wygładzająco-rozświetlająca baza pod makijaż z pyłem z kamienia księżycowego, którego zadaniem jest odbijanie światła i niwelowanie szarego odcienia skóry. Silikonowa mikrosiateczka maskuje niedoskonałości oraz wyrównuje zmarszczki, dzięki czemu skóra wygląda na młodą i gładką. 


W moim przypadku połączenie bazy Yoskine z podkładem marki Loreal okazało się strzałem w dziesiątkę! Makijaż utrzymuje się bardzo długo, cera wygląda na naprawdę wypoczętą i jest promienna oraz wygładzona. Moon Wakai ma konsystencję lekkiego, pudrowego kremu i pomimo koloru widocznego na zdjęciu jest bezbarwna i nie pozostawia plam na twarzy. Jedynym minusem jest śliska twarz po jej nałożeniu, ponieważ ciężko pomalować brwi, jeżeli w ich okolicy skóra jest nasmarowana bazą.

Bazę Yoskine Moon Wakai możecie nabyć w drogerii Douglas (92zł/50ml). Ja z ręką na sercu mogę wam ją polecić! :) Jeśli również macie swojego faworyta koniecznie dajcie mi znać w komentarzu!

czwartek, 26 kwietnia 2018

Beauty: Embryolisse Odżywczo-nawilżający Krem do twarzy [Recenzja]

Beauty: Embryolisse Odżywczo-nawilżający Krem do twarzy [Recenzja]
"Sekret wizażystów zza kulis światowych pokazów mody oraz ulubieniec modelek w dużej, aptecznej tubie 75ml. Produkt Best Ever według magazynu InStyle. Receptura pochodząca z Paryża zawiera unikalne połączenie składników pochodzenia naturalnego, niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych i witamin. Krem dostępny do tej pory wyłącznie w wybranych paryskich aptekach, zyskał sobie miano kultowego w środowisku wizażystów, modelek i aktorek za unikalny efekt satynowego wykończenia, a także zdolność ekspresowego odświeżenia nawet najbardziej podrażnionej i odwodnionej skóry."

Hellou!
Ten produkt na pewno jest Wam dobrze znany, dzisiaj podzielę się z Wami moimi wrażeniami po miesiącu regularnego używania. Zaczynamy!


Kremu używam dwa razy dziennie - najpierw jako nawilżenie po zmyciu makijażu, a następnie nakładam drugą warstwę przed snem. Przy takim stosowaniu moja twarz zaczęła wyglądać na bardziej odprężoną i zniknęły z niej liczne przebarwienia.

Po pierwsze, jeśli chodzi o konsystencję, to jest to bardzo delikatny, lekki i dość rzadki krem, który bardzo szybko się wchłania. Po kilku minutach nie jest w ogóle odczuwalny na skórze, za to pozostawia ją bardzo przyjemną i gładką w dotyku. 
Jeżeli chodzi o nawilżenie, to mam bardzo suchą skórę w okolicy nosa i oraz ust i niestety, ten krem sobie z tym nie poradził. Pomimo systematyczności w użytkowaniu i zwracaniu szczególnej uwagi na aplikacje w tych miejscach - francuskie cudo powinno zniwelować problemu bez trudu, a tak niestety się nie stało.



Dużym minusem może okazać się cena produktu - 79zł/50ml oraz 52zł/30ml. Pierwsze efekty pojawiają się dopiero po 3/4 tygodniach regularnego stosowania, więc jeżeli chcecie zobaczyć jak na dłuższą metę będzie sprawdzał się ten produkt, to zdecydowanie nie warto wydawać pieniędzy na tubkę, która mieści się w dłoni. Należy zainwestować w większe opakowanie, niestety bez gwarancji prawidłowego działania kremu na waszej cerze.


W składzie znajdziecie parafine, co niestety może przyczynić się do powstania wyprysków i zapchania porów. W moim przypadku na szczęście tak się nie stało. :) Krem nie posiada filtra, więc w stosowaniu na dzień może się nie sprawdzić.

Zapach kremu jest delikatny i ledwo wyczuwalny. Jeśli chodzi o wydajność to wystarczy zaledwie mała kropelka, aby nawilżyć nim całą twarz.

Ocena całościowa 7/10.

sobota, 17 marca 2018

READ ME OUT: Dziewczyna z kabiny nr 10

READ ME OUT: Dziewczyna z kabiny nr 10
"Jak powstrzymać mordercę, skoro nikt nie wierzy w jego istnienie? Szeregowa dziennikarka Lo Blacklock dostaje od przełożonej życiową szansę: ma zdać relację z dziewiczego rejsu luksusowego statku wycieczkowego Aurora Borealis, którego właścicielem jest znany brytyjski milioner. Wszystko wskazuje na to, że czeka ją podróż marzeń, a jeśli dobrze się spisze, wreszcie zasłuży na upragniony awans. Niestety już pierwszej nocy rejs zamienia się w koszmar. Krzyk dochodzący zza ściany, odgłos ciała wyrzucanego za burtę i ślady krwi na balustradzie sąsiedniej werandy sprawiają, że Lo podnosi alarm. Ale na pokładzie nikogo nie brakuje, więc załoga nie chce uwierzyć w jej wersję wydarzeń. Dziennikarka rozpoczyna śledztwo na własną rękę…"

Z twórczością Ruth Ware spotkałam się pierwszy raz, a historia, która wydarzyła się w jej książce, do złudzenia przypomina „Dziewczynę z pociągu”. Świadoma stylizacja czy przypadkowy zabieg? Oceńcie sami.
Lo Blacklock – czyli główna bohaterka – to młoda kobieta w wieku około 30 lat, która chętnie sięga po kieliszek wina, czasem dwa, ewentualnie siedem. Od dziesięciu lat zajmuje to samo stanowisko i gdy w końcu nadarza się okazja, aby rozwinąć swoją karierę – postanawia z niej skorzystać.
Kreacja bohaterki, która ma problem alkoholowy i jednocześnie uzależniona jest od leków antydepresyjnych to dla mnie nieco naciągany zabieg. Czy szanowana redakcja naprawdę zgodziłaby się wysłać osobę z takimi pobudkami na rejs, w którym uczestniczą osoby z najwyższych sfer? Czy zafundowałaby jej luksusową podróż i życie jak królowa wśród najbardziej szanowanych ludzi? Ale trzeba przyznać, że na pewno był to zabieg, który wprowadził w historię nutę zamętu i zwątpienia na temat tego, czy akcja dzieje się naprawdę, czy są to jedynie urojenia naszej bohaterki.
W książce pojawia się mnóstwo bohaterów (nawet jedna Polka za co plus!), ale momentami ciężko się w tym połapać. Ruth Ware funduje nam jednak historię, od której nie można się oderwać. Już od pierwszych stron książki w życiu bohaterki zmienia się wiele, a napięcie, które temu towarzyszy zaprzyjaźnia się z czytelnikiem i zostaje z nim do ostatnich stron. Jeśli jesteście pewni, że rozwiązaliście zagadkę i znacie odpowiedź na pytanie co tak naprawdę wydarzyło się podczas rejsu, to muszę was zmartwić – zanim skończycie czytać książkę na pewno zmienicie swoje zdanie i to kilkukrotnie! A samo zakończenie zaserwuje wam piękny deser w postaci całkowicie odmiennej i zaskakującej prawdy.
Copyright © 2016 PAULINA KOBZA , Blogger