Cześć wszystkim!
Za mną pierwsza obrona w życiu (i na pewno nie ostatnia!). Jak było? Czy to faktycznie tylko formalność czy może jednak skomplikowany egzamin dyplomowy? Zapraszam do lektury!
Obrona była dla mnie najbardziej stresującym elementem całego toku studiów. Zdecydowanie nie jestem fanką egzaminów ustnych i lepiej czuję się w testach pisemnych. Jako, że nie wiedziałam czego się spodziewać, ze względu na brak doświadczenia w kwestii obrony, poziom mojego stresu sięgał apogeum.
Przygotowanie: przed obroną nie uzyskałam od promotora pytań, które mogą się pojawić na egzaminie dyplomowym. Ba! Nie otrzymałam nawet określonego zakresu, z którego powinnam się przygotować. Był to całkowity spontan i sprawdzenie mojej wiedzy "z marszu". Na szczęście w temacie swojej pracy czułam się bardzo dobrze. Miałam świadomość, że poprzez proces przygotowywania jej zdobyłam dużą wiedzę i że ta wiedza będzie wystarczająca, by się wybronić. Nie poprzestałam jednak na samych nadziejach i domysłach. Na tydzień przed obroną wypożyczyłam kilka kluczowych, użytych w mojej pracy książek, które przeczytałam w całości i z których zrobiłam notatki. Dzień przed obroną przeczytałam "na świeżo" swoją pracę licencjacką i powtórzyłam wnioski z badań, które przeprowadziłam.
Obrona: na obronę proszono nas w określonej kolejności - dla mnie był to duży minus, bo chciałam wejść jako pierwsza i mieć to już za sobą. Wywołana jako trzecia, weszłam (o dziwo) całkowicie wyluzowana i pewna siebie. Przewodnicząca komisji przywitała mnie i poinformowała o schemacie , według którego przebiegnie obrona. Następnie otrzymałam dwa pytania od promotora, które dotyczyły napisanej przeze mnie pracy (moim zdaniem były proste, posiadały bardzo szeroki zakres, dzięki czemu miałam możliwość mówienia na wiele tematów). Trzecie pytanie zadane zostało przez recenzenta pracy i dotyczyło programu studiów. Nie było związane z moją pracą i było od niej całkowicie oderwane. Na szczęście - pomimo zaskoczenia i chwilowego wybicia z rytmu - po chwili namysłu ułożyłam spójną, poprawną odpowiedź na pytanie. Atmosfera, w której przebiegała obrona była bardzo luźna i nie przypominała egzaminu, od którego zależy istotna część studiów.
Całość obrony trwała 10-15 minut. Był to zdecydowanie jeden z przyjemniejszych, jeśli nie najprzyjemniejszy egzamin w trakcie studiów. Komisja egzaminacyjna nie utrudniała obrony pracy, pytania były odpowiednio dostosowane, a rozmowa przebiegła niczym zwykła rozmowa podczas dyżuru wykładowcy. Jeśli stresujecie się obroną - nie ma czego! Jeśli wasza praca została napisana samodzielnie, dobrze czujecie się w jej temacie, a promotor dodatkowo ułatwił wam obronę i podał zagadnienia - to będzie czysta formalność.
u nas pytania były podane, oczywiście nie do pracy, ale ze studiów. pamiętam, że mieliśmy dwa zestawy pytań . na jednej kartce było 20 pytań takich szczegółowych, a na drugiej o wiele wiecej , ale to były pytania takie proste. no i u nas 3 pytania na egzaminie : jedno z pracy licencjackiej i po jednym pytaniu z każdej kartki (losowalo sie pytania) . ;)
OdpowiedzUsuńNo gratulacje :D
OdpowiedzUsuńdziena :D
OdpowiedzUsuńJuż za 2 lata i mnie to czeka :(
OdpowiedzUsuńnie ma się czego bać :)
UsuńPotwierdzam! Obrona według mnie jest formalnością. Jeśli praca jest napisana poprawnie i oczywiście pisaliśmy ją sami, to tak naprawdę stres związany z tym tematem powinien skończyć się wraz z oddaniem pracy do dziekanatu. Wiadomo jednak, że mądrzy jesteśmy jak obronę mamy już za sobą. :) :)
OdpowiedzUsuńwiadomo, mądry Polak po szkodzie... ;)
Usuń...tyle mi wyjaśniłaś ! Twój wpis pomaga :* w strachu będę siedzieć i czekać na ten czerwiec ;p
OdpowiedzUsuńCiekawie napisane. Wpis jak najbardziej przydatny
OdpowiedzUsuń