niedziela, 25 marca 2018

Cocoa Locks czyli czekolada wzmacniająca włosy | Recenzja

Cocoa Locks czyli czekolada wzmacniająca włosy | Recenzja
Cześć wszystkim.

Od kilku miesięcy mam przyjemność współpracować z marką Cocoa Locks, która oferuje pyszną czekoladę wzmacniającą włosy. Ja korzystałam z kuracji przez dwa miesiące i zaraz zdradzę wam efekty.

Moje włosy mają tendencję do wypadania w ogrooooomnych ilościach, są cienkie i bardzo szybko się niszczą. Próbowałam je podleczyć przeróżnymi odżywkami, witaminami w tabletkach i suplementami. Niestety poprawa była tylko chwilowa, a codzienne stosowanie "lekarstw" na dłuższą metę stało się uciążliwe.  Wtedy właśnie rozpoczęłam swoją przygodę z Cocoa Locks.

Skład:
- biotyna (pogrubia włosy i przyspiesza ich wzrost)
- cynk ( zapobiega wypadaniu włosów)
- witamina A (chroni mieszki włosowe przed uszkodzeniami)
- witamina B5 (naturalna produkcja kreatyny)
- witamina B9 (kwas foliowy, zapobiega utracie objętości i wypadaniu włosów)
- witamina B12 (stymuluje wzrost kosmyków, pomaga w produkcji czerwonych krwinek, które poprawiają ukrwienie głowy)
- witamina C (wzmacnia i stymuluje szybki porost włosów)

Ta bomba witaminowa jest bardzo prosta w przyrządzeniu, wystarczą zaledwie dwie łyżeczki produktu i woda. (Opcjonalnie swoje mikstury możecie oczywiście udekorować bitą śmietaną!) Czekoladę można pić zarówno na zimno jak i na gorąco, składniki rozpuszczają się niezależnie od temperatury, ale na dnie szklanki pozostaje delikatny czekoladowy osad. Jeśli chodzi o zawartość cukru to jest ona bardzo niska, jedna porcja to zaledwie 38 kalorii, a w smaku nie jest ona ani zbyt słodka, ani zbyt wodnista. 


Efekty jakie zauważyłam po dwóch miesiącach:
- moje włosy wypadają już sporadycznie
- błyszczą się i nabrały intensywniejszego koloru
- nie łamią się!
- bomba witaminowa pomogła mi w innych kwestiach (lepsze samopoczucie, brak migren)

Nie zauważyłam natomiast żeby zwiększyła się ich objętość lub ilość.

Cena kuracji niestety nie rozpieszcza, ale jako ambasadorka marki mam dla was kod zniżkowy na -20%. Plus dostawa na całym świecie jest darmowa! Enjoy :)


niedziela, 18 marca 2018

Black

Black

H&M sweather, Born2be overknees

sobota, 17 marca 2018

READ ME OUT: Dziewczyna z kabiny nr 10

READ ME OUT: Dziewczyna z kabiny nr 10
"Jak powstrzymać mordercę, skoro nikt nie wierzy w jego istnienie? Szeregowa dziennikarka Lo Blacklock dostaje od przełożonej życiową szansę: ma zdać relację z dziewiczego rejsu luksusowego statku wycieczkowego Aurora Borealis, którego właścicielem jest znany brytyjski milioner. Wszystko wskazuje na to, że czeka ją podróż marzeń, a jeśli dobrze się spisze, wreszcie zasłuży na upragniony awans. Niestety już pierwszej nocy rejs zamienia się w koszmar. Krzyk dochodzący zza ściany, odgłos ciała wyrzucanego za burtę i ślady krwi na balustradzie sąsiedniej werandy sprawiają, że Lo podnosi alarm. Ale na pokładzie nikogo nie brakuje, więc załoga nie chce uwierzyć w jej wersję wydarzeń. Dziennikarka rozpoczyna śledztwo na własną rękę…"

Z twórczością Ruth Ware spotkałam się pierwszy raz, a historia, która wydarzyła się w jej książce, do złudzenia przypomina „Dziewczynę z pociągu”. Świadoma stylizacja czy przypadkowy zabieg? Oceńcie sami.
Lo Blacklock – czyli główna bohaterka – to młoda kobieta w wieku około 30 lat, która chętnie sięga po kieliszek wina, czasem dwa, ewentualnie siedem. Od dziesięciu lat zajmuje to samo stanowisko i gdy w końcu nadarza się okazja, aby rozwinąć swoją karierę – postanawia z niej skorzystać.
Kreacja bohaterki, która ma problem alkoholowy i jednocześnie uzależniona jest od leków antydepresyjnych to dla mnie nieco naciągany zabieg. Czy szanowana redakcja naprawdę zgodziłaby się wysłać osobę z takimi pobudkami na rejs, w którym uczestniczą osoby z najwyższych sfer? Czy zafundowałaby jej luksusową podróż i życie jak królowa wśród najbardziej szanowanych ludzi? Ale trzeba przyznać, że na pewno był to zabieg, który wprowadził w historię nutę zamętu i zwątpienia na temat tego, czy akcja dzieje się naprawdę, czy są to jedynie urojenia naszej bohaterki.
W książce pojawia się mnóstwo bohaterów (nawet jedna Polka za co plus!), ale momentami ciężko się w tym połapać. Ruth Ware funduje nam jednak historię, od której nie można się oderwać. Już od pierwszych stron książki w życiu bohaterki zmienia się wiele, a napięcie, które temu towarzyszy zaprzyjaźnia się z czytelnikiem i zostaje z nim do ostatnich stron. Jeśli jesteście pewni, że rozwiązaliście zagadkę i znacie odpowiedź na pytanie co tak naprawdę wydarzyło się podczas rejsu, to muszę was zmartwić – zanim skończycie czytać książkę na pewno zmienicie swoje zdanie i to kilkukrotnie! A samo zakończenie zaserwuje wam piękny deser w postaci całkowicie odmiennej i zaskakującej prawdy.

niedziela, 11 lutego 2018

Blind Mascara czyli test w ciemno

Blind Mascara czyli test w ciemno

Hej hej, 

luty upływa mi w towarzystwie testów kosmetycznych (na co nie mogę narzekać) i dziś krótki post o kolejnym z nich!
Ostatnio otrzymałam maskarę "w ciemno", czyli nie dostałam żadnej informacji na temat marki tego produktu ani wskazówek mogących ułatwić mi zadanie. Uwielbiam niespodzianki i wszystko co z tym związane, więc szybko zgodziłam się na taką propozycję! Jeśli chodzi o moje rzęsy to są one długie, ale proste i od bardzo dawna poszukuję odpowiedniej maskary.  Stety niestety należę do osób wymagających i nie zadowalam się byle czym. Jak poradził sobie ten produkt i jakiej jest marki? O tym poniżej.





Szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy i dokładnie je maluje, nie odczułam tzw. sklejenia. Zaaplikowany tusz nie wysycha i nie kruszy się, utrzymuje się bardzo dobrze i pięknie podkręca rzęsy co mnie bardzo cieszy, bo taki efekt udawało mi się otrzymać do tej pory jedynie z pomocą zalotki i bazy. Jest lekki i rzęsy dzięki niemu nie opadają. Przy demakijażu bardzo łatwo można go zmyć i nie pozostawia problematycznych czarnych plam wokół oczu.  Do testów otrzymałam wersję mini, ale na pewno zaopatrzę się w produkt pełnowymiarowy i z całego serca polecam Wam zrobić to samo! 
Wraz z tuszem otrzymałam notkę z informacjami na temat składu (plus za prowitaminę B5), internetową ankietą i tajnym hasłem dla testerek. Po wypełnieniu wszystkich kroków w końcu otrzymałam informacje o dacie premiery i szczegółach produktu. Uwaga uwaga jest to maskara firmy BENEFIT COSMETICS o nazwie BADgal BANG! którą możecie kupić między innymi w Sephorze (139,00 zł). 
Miłość jest ślepa nabrało dla mnie całkiem nowego znaczenia, a ten tusz zdecydowanie zagości na mojej półce na długi czas.

poniedziałek, 5 lutego 2018

Beauty: Rimmel Lasting Finish - Test

Beauty: Rimmel Lasting Finish - Test

Cześć wszystkim!

Pierwszy post w tym roku piszę dla was we współpracy z marką Rimmel, która na pewno jest wam dobrze znana. W ubiegłym tygodniu otrzymałam od nich paczkę z dwoma podkładami Rimmel Lasting Finish Breathable w odcieniu 100 Ivory oraz 101 Classic Ivory. Jeśli jesteście ciekawi pierwszych wrażeń to zapraszam do dalszej lektury. 



W ostatnim czasie używałam podkładu również od marki Rimmel, ale z serii Match Perfection o odcieniu 100 Ivory. RLF i RMP pomimo potencjalnie tego samego koloru bardzo się od siebie różnią i niestety produkty, które otrzymałam są dla mnie nieco zbyt ciemne. Jeśli chodzi o zalety to z pewnością należy wspomnieć o lekkości podkładów, są bardzo delikatne, nie wywołują efektu maski i idealnie nadają się do codziennego użytku. Posiadają dość nietypowy aplikator (widoczny na pierwszym zdjęciu), który w znacznym stopniu ułatwia rozprowadzanie produktu. Trwałość to nie tylko słowo znajdujące się w nazwie, w moim przypadku Lasting Finish spokojnie utrzymywał się nawet przez 12 godzin i nie spływał po połowie dnia spędzonego w pracy. Nie zauważyłam też żeby gdziekolwiek się ważył, trzymał się równomiernie i jednolicie. 
Nie jest to jednak podkład, który nadaje się do wymagającej cery. Jeśli zmagacie się z przebarwieniami bądź intensywnym trądzikiem to radzę poszukać czegoś z mocniejszym kryciem.  


Zachęcam was do publikowania zdjęć waszych makijaży na bazie Rimmel Lasting Finish na Instagramie! Oznacznie @rimmellondonpl, najlepsze zdjęcia trafią na ich oficjalną stronę. :)

Jestem ciekawa wasznych opinii na temat tego produktu, dlatego zapraszam do komentowania i dzielenia się własnymi doświadczeniami. Może polecacie zupełnie coś innego? Dajcie znać. 
Buziaki!
Copyright © 2016 PAULINA KOBZA , Blogger